czwartek, 1 września 2016

SLOW FASHION - MODOWA REWOLUCJA


Jak zrobić porządki nie tylko w szafie, ale i w życiu, jak robić rozważnie zakupy i jak zacząć drogę do minimalizmu - czyli słów kilka o książce "Slow fashion". :)

Niedawno w poście (klik) dotyczącym porządków i minimalizmu, wspomniałam o książce Joanny Glogazy "Slow Fashion. Modowa rewolucja". Jest to bardzo ciekawa i przydatna książka, nie tylko jeśli interesuje Was nurt minimalizmu, ale także jeśli najzwyczajniej w świecie uważacie, że czas na porządek w Waszych szafach.

Poszukując książek, o ogólnie pojętym slow life i minimalizmie, trafiłam na książki Joanny Glogazy. Autorka jest blogerką, która przechodziła w swoim życiu mnóstwo etapów związanych z modą i ze zdecydowanie zbyt dużą ilością niepotrzebnych rzeczy w szafie. Swoją drogę do uporządkowanej szafy i życia opisała właśnie w tej książce. Niedawno wyszła jej druga książka: "Slow life. Zwolnij i zacznij żyć", która czeka już u mnie w kolejce do przeczytania. Na razie jednak chciałabym Wam opowiedzieć trochę o "Slow Fashion".

Można by się zastanowić, czy idąc w ducha minimalizmu, w ogóle potrzeba nam książki o porządkowaniu szafy i ubrań? Czy niemal 220 stron o tym jak się zabrać za porządki jest nam naprawdę niezbędne, skoro w idei książki i slow fashion, chcemy się właściwie tymi ubraniami nie przejmować? Szczerze? Zdecydowanie tak. I to nie tylko warto ją przeczytać ze względu na nadmiar naszych ubrań, ale także ze względu na wszelkie otaczające nas rzeczy i ogólny konsumpcjonizm.


Nie da się ukryć wielu istotnych rzeczy, które porusza autorka książki, a które dotyczą pewnie większości kobiet. Oczywiście niektórym kobietom jest dobrze z takimi szafami jakie mają, z tyloma rzeczami ile mają i oczywiście niech tak zostanie. :) Ja osobiście jednak czułam, że mam zwyczajnie za dużo rzeczy, a mimo to prawie nigdy nie miałam się w co ubrać. I miałam ogromne poczucie, że autorka dokładnie wie co mi chodzi po głowie, że to co opisuje mogłaby odnieść niemal całkowicie do mojej osoby. I pewnie ani Ona, ani ja nie jesteśmy w tym odosobnione.

W książce znajdziemy wiele rad o tym jak zrobić ten wyczekiwany porządek w szafie, ale zanim do tego dojdziemy musimy się zastanowić co tak naprawdę do tej pory kupowaliśmy i w jaki sposób. Często bowiem robimy zakupy pod wpływem chwili, czy naszego humoru. Kupujemy mnóstwo ubrań, zazwyczaj zupełnie nam nie potrzebnych, a jak przychodzi co do czego, to stajemy przed szafą i ze złości przeszukujemy ją całą, bo po prostu nie mamy się w co ubrać. Autorka dąży do tego aby pokazać czytelniczkom, że tylko wtedy kiedy będą miały spójną garderobę i rzeczy które do siebie pasują, dopiero wtedy będą miały się w co ubrać. Szafa niekoniecznie ma być wielka, właściwie wręcz przeciwnie, po prostu powinny się w niej znajdować ubrania, które są ponadczasowe, dobre jakościowo i które przede wszystkim do nas i na nas pasują. Autorka zwraca także uwagę na to jak wiele rzeczy kupujemy bo są tanie, ładne, w najnowszych trendach, poprawiają humor, a potem i tak większości w ogóle nie zakładamy. Nie oszczędzamy przecież na przecenionej sukience za 60 zł, skoro nawet nie planowaliśmy jej kupić. Nawet jeśli jest ona akurat modna w tym sezonie. Zazwyczaj sezon właśnie się kończy, a za rok będzie niemodna, za mała albo zupełnie zapomniana i tak naprawdę to "wyrzuciliśmy" właśnie 60 zł. Za dwa lata, jak ją odkopiemy w szafie, to nawet nie będzie nam się chciało zrobić zdjęć, żeby ją sprzedać na aukcji, tylko wrzucimy ją do kosza z odzieżą używaną. Chociaż czy nie szkoda oddawać sukienki z metką? Może ją jednak odsprzedać? Brzmi znajomo? W moim przypadku tak.
Równie często, tak jak autorka książki, kupowałam szpilki. Butów na obcasie miała naprawdę sporo, a okazji żeby je założyć może ze 3 w roku. Jakieś 99% czasu spędzam w płaskich butach. Czemu więc nigdy nie postanowiłam odłożyć na naprawdę porządne buty na płaskiej podeszwie, które tak bardzo mi się podobały? Ilość ubrań jakie kupujemy jest naprawdę niesamowita. Jakby tak zrobić podsumowanie zakupów pod koniec miesiąca, to pewnie ich liczba mogła by nas naprawdę zadziwić. Ubrania, dodatki, biżuteria - byłoby pewnie tego naprawdę sporo. A ile z tych rzeczy tak naprawdę potrzebujemy? Ile nam pasuje? I jak często będziemy je nosić?


Jak w końcu zabrać się za ten porządek w szafach? Zabierając się za ten właściwy porządek należy na początek zebrać w jednym miejscu wszystkie rzeczy jakie mamy. Wszystkie! Dopiero wtedy jesteśmy w stanie zobaczyć jak dużo mamy ubrań i jak dużo elementów z poszczególnych działów. (Np. milion par spodni, a tylko 3 które regularnie nosimy.) Porządki w szafie nie koniecznie będą łatwe i szybkie, ale na pewno warte poświęconej im uwagi i czasu.
Oczywiście jak to dalej powinno wyglądać dowiecie się już jak sięgniecie po "Slow fashion". :)

Istotą tej książki, jest to żeby pozbywając się rzeczy, zostawiać te które są dobre i wygodne, dokupować w przemyślany sposób takie rzeczy, które posłużą nam na wiele lat i takie które z niemal każdą pozostałą rzeczą w szafie będą tworzyły dobry zestaw. Żeby zastanawiając się w co się ubrać, mieć pewność, że wszystko co wyjmiemy z szafy będzie do siebie pasować. Książka uczy dystansu do posiadania oraz mądrego nabywania wszelkich przedmiotów.

Po takich porządkach, wreszcie będziemy wiedziały co mamy w szafach, będziemy miały ubrania które do nas pasują i które są ponadczasowe. Rano nie będzie problemu w co się ubrać, a do pracy czy na popołudniowe spotkanie będziemy szły nie tylko w dobrych i pasujących ciuchach ale po prostu w takich, w których my same czujemy się najlepiej.

Oczywiście zawsze warto zachować zdrowy rozsądek. Dobrze jest skorzystać z rad, chociaż wiadomo nigdy nie musimy robić dokładnie tego samego, krok w krok, co dany poradnik zaleca. Najważniejsze to znaleźć w tym wszystkim to co do nas najbardziej trafia, co nas przekonuje i kierować się dzięki temu pewnymi zasadami w dalszym życiu.

Mogłabym jeszcze wiele napisać o tej książce, bo jest niemal z życia wzięta. ;) Ale myślę, że najlepiej będzie jeśli sami po nią sięgniecie.

Jedyny minus jest taki, że nie trafiłam na tę książkę rok wcześniej, kiedy miała swoją premierę, może już wcześniej ograniczyłabym niektóre ubraniowe wydatki. ;)

Do następnego,

K. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz